Zysk z własnej elektrowni wiatrowej – kto przestrzega kilku zasad, może skorzystać z takiego „produktu inwestycyjnego”.
Ostatnio coraz większą popularność na rynku usług finansowych zdobywa rozwiązanie polegające na tym, że prywatny inwestor w zamian za niewielki wkład początkowy zyskuje prawo do regularnej dywidendy wypłacanej przez spółkę celową, której zadaniem jest budowa i eksploatacja elektrowni wiatrowej.
Lokowanie kapitału w elektrownie wiatrowe przez osoby prywatne nie jest w Europie niczym nowym i cieszy się popularnością zwłaszcza w Niemczech. Unia Europejska wspiera odejście od konwencjonalnych sposobów wytwarzania energii na rzecz źródeł alternatywnych, w związku z czym ta gałąź gospodarki rozwija się dynamicznie także w Polsce. Zgodnie z Dyrektywą 2009/28/WE Polska została zobligowana do zwiększenia udziału energii ze źródeł odnawialnych do 15% do roku 2020, a UE przeznacza miliardy na wsparcie finansowe rozwoju sektora odnawialnych źródeł energii. Uwarunkowania geograficzne oraz klimatyczne Polski czynią energetykę wiatrową najbardziej opłacalną ze wszystkich technologii odnawialnych źródeł energii.
Wobec powyższych faktów oferta „zakupu” za stosunkowo niewielkie pieniądze części elektrowni wiatrowej, którą ktoś inny zbuduje, a inwestor będzie czerpał pewne zyski – brzmi kusząco. Czy jednak rzeczywiście tak jest? Czy zysk może być w przypadku takiej inwestycji zagwarantowany? Co dokładnie kryje się za oferowanymi rozwiązaniami inwestycyjnymi? Czy inwestor może mieć pewność, że nie straci zainwestowanych środków?
Form inwestowania kapitału w elektrownie wiatrowe jest kilka: począwszy od objęcia akcji w spółkach akcyjnych, umowy o udział w zysku z inwestycji aż po objęcie udziałów w spółkach celowych, np. w zamian za pożyczkę do spółki.
Co warto wiedzieć? Na co zwrócić uwagę?
Pomimo braku objęcia działalności państwowymi gwarancjami spółki inwestycyjne nagminnie obiecują potencjalnym klientom wypłatę tzw. „gwarantowanego” zysku. Inwestorzy decydując się na powierzenie swojego kapitału spółkom inwestycyjnym powinni zawsze w pierwszej kolejności sprawdzić, czy dany podmiot przypadkiem nie figuruje na tzw. „czarnej liście” Komisji Nadzoru Finansowego. KNF stale monitoruje rynek usług finansowych, ostrzegając na swojej stronie internetowej przed powierzaniem środków pieniężnych podmiotom niegodnym zaufania.